Freshers Week
Trochę obawiam się tego
pierwszego tygodnia, moi uroczy współlokatorzy dołączą dopiero bliżej 6
października, ponieważ wtedy rozpoczynają się zajęcia. Ja jestem zobligowania do
pojawienia się na uczelni ponad tydzień wcześniej na tzw. Orientation/Freshers
Week lub Student Induction Programme. Będą nas zapoznawać, zapisywać,
rejestrować i pomagać. Będzie sobie można m.in. wyrobić kartę biblioteczną,
podłączyć się do Internetu i założyć konto w banku. Jest przewidziane dużo
atrakcji, zwiedzanie Durham i oczywiście imprezy. W sumie tak gorące powitanie
spłynie na mnie z 3 źródeł; Exchange Office- Biura Wymiany Międzynarodowej, St.
John’s College- Koledżu/ bractwa św. Jana, do którego zostałam przydzielona i
dominikańskiego duszpasterstwa studentów, które też przygotowało atrakcje dla
Freshersów, czyli Biszkoptów tudzież Kotów.:)
Colleges in Great Britain
W Wielkiej Brytanii, wiele
starych prestiżowych uniwersytetów funkcjonuje w systemie kolegialnym. Słowo „college”
może mieć kilka znaczeń; w Polsce nazywa się tak czasem kolegia językowe, w USA
są to szkoły przeduniwersyteckie, a w WB przez college rozumie się prestiżowy
akademik, bardziej podobny do bractwa (fraternity/sorority), niż bloku
mieszkaniowego, jakim zwykle są polskie akademiki. By lepiej zrozumieć
specyfikę koledżów wystarczy przypomnieć sobie Domy z Harrego Pottera. Tutaj
Durham jeszcze bardziej błyszczy, ponieważ wiele scen z Hogwartu kręcono w Castle
(college znajdujący się w XIw zamku w centrum Durham) i Durham Cathedral.
St. John’s College
Zostałam przydzielona do
uroczego, małego koledżu św. Jana, niecałe 20 min spacerkiem od mojego
mieszkania. (W Durham wszystko jest 15-20 min spacerkiem od mojego mieszkania,
to raczej miasteczko niż metropolia.) College jest oczywiście prestiżowy,
zalicza się do jednego z dwóch koledżów niezależnych (cokolwiek to znaczy) i
posiada najstarszą koledżowa kaplicę, starszą bodajże niż sama katedra. Każdy
koledż szczyci się posiadaniem pubu, siłowni, kaplicy i innych udogodnień dla
swoich mieszkańców. Docelowo koledże są dormitoriami, lecz w istocie pełnią o
wiele donioślejszą funkcję. Tylko nieliczni bowiem mają szansę spędzić 1 rok studiów
mieszkając tam na stale. Większość jest po prostu honorowana członkostwem.
Każdy student, nawet jeśli w nim nie mieszka, musi należeć do jakiejś wspólnoty
koledżowej. Normalnie studenci sami ją wybierają, inaczej jest w przypadku
Erasmusów. Jak wspomniałam koledże to coś więcej niż miejsce do spania. Kładzie
się tam ogromny nacisk na poczucie wspólnoty, wzajemnego wsparcia itp.
Oczywiście każdy koledż ma swoje władze, ale większością zajmują się sami
studenci, więc nie istnieje tam, tak znane w Polsce, nerwowe oglądanie się
przez ramię czy aby dziekan nam pozwoli na daną inicjatywę.
Tutaj dla przykładu przewodnik mojego
koledżu dla pierwszoroczniaków. Doznałam szoku kiedy przeczytałam o dokładnych
wymaganiach odnośnie stroju obowiązującego na formalnych cotygodniowych
obiadach.
"Girls
For normal formals a knee length cocktail dress - this
can be an inch or two
above the knee but should remain decent! For mega-formals, black tie
means a greater degree of formality – floor length dresses are welcomed –
and no gowns. Remember that we wear gowns at every normal formal.
Boys
For normal formals, wear a lounge suit (So no chinos!). For mega
formals,
black tie (any exceptions will be made clear). This does not mean just 'a
black tie' but rather a black tie suit with bow tie. Again,
we wear gowns at
every normal formal."
Z trudem łapię jeszcze
różnicę między gown a cocktail dress, ale zapowiada się cudownie.
(edit: Ok, załapałam. Tutaj "gown" = toga a nie suknia balowa)
(edit: Ok, załapałam. Tutaj "gown" = toga a nie suknia balowa)
Paperwork
Jak zwykle się rozpisałam.
Obecnie z pisaniem u mnie jest jak z czytaniem książek – ciężko mnie do tych
czynności zagonić, ale jak już usiądę to potrafię poświęcić na to kilka godzin.
Notka docelowo miała być jednym
wielkim narzekaniem na to, że tonę w papierologii stosowanej jaką funduje swoim
beneficjentom program Erasmus. Nic to, nie będę narzekać, wiedzcie jednak, że i
ta strona wyjazdu istnieje i jeżeli ktoś decyduje się na Erasmusa niech
przygotuję się, że w pewnym momencie będzie wyglądał tak:
Cheers!
PS Komentujcie, gnomy!:)
PS 2 O ile uda mi się dodać kolejny
post przed wyjazdem to planuję jeszcze napisać coś o moim mieszkanku i samej
podróży do Durham. Jednak jeśli się to nie uda, to kolejny post z pierwszych
wrażeń z Dalekiej Północy. I kto wie, może jakiś vlog…chyba, że bardzo nie
chcecie usłyszeć mojego głosu. (tutaj próbka jakby ktoś nie widział moich
amerykańskich vlogów)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz